Robert Kubica z pole position do niedzielnego wyścigu na Circuit of the Americas!
Polski kierowca wykręcił najlepszy czas kwalifikacji przy użyciu slicków na wilogtnej nawierzchni. Wyjątkowo nad COTĄ przechodziły przelotne opady deszczu, co sprawiło wiele trudności zawodnikom przy próbach jak najszybszych przejazdów. W trudnych warunkach ponownie wielką rolę odegrało ogromne doświadczenie oraz wielkie umiejętności, jakie posiada Robert Kubica. Krakowianin był szybszy od obu fabrycznych Ferrari i ma duże szanse na wygraną.
Warto przypomnieć, że rok temu to właśnie załoga AF Corse #83 zwyciężyła w Austin, więc ewidetnie są oni bardzo mocni na tym obiekcie. Drugie pole startowe zajmie Ferrari #51 z Antonio Giovianzzim, Alessandro Pier Guidim oraz Jamesem Calado. Czołową trójkę uzupełniał Peugeot #93, lecz zostali oni zdyskwalifikowani po sesji kwalifikacyjnej za nie właściwe działanie samochodu podczas warunków deszczowych.
Za pole position zespół Kubicy otrzymał dodatkowy punkt, który jest bardzo ważny w kontekście walki o mistrzostwo świata kierowców. AF Corse #83 traci do pierwszego Ferrari #51 zaledwie 11 punktów.
– To była jedna z najbardziej wymagających sesji w moim życiu. Przyczepność zmieniała się z zakrętu na zakręt, co sprawiło, że bardzo trudno było znaleźć limity. Udało mi się jednak od razu znaleźć pewność siebie. Tym, co jest dziś najważniejsze jest dodatkowy punkt mistrzowski, ale jutrzejszy wyścig to zupełnie inna historia – powiedział po kwalifikacjach Kubica.
Pomimo wywlaczenia pole position, wyścigu Kubica wcale nie zacznie. Jako pierwszy do jazdy jest przewidziany Phil Hanson, następnie kierownicę ma przejąć Yifei Ye, a na sam koniec do kokpitu wskoczy Kubica.
Pole position Kubicy to również pierwszy taki wynik w kwalifikacjach wywalczony przez zespół niefabryczny. Jest to zatem jeszcze bardziej wyjątkowe wydarzenie i rekord na skale całych Długodystansowych Mistrzostw Świata.
Wyścig WEC w Teksasie ruszy o godzinie 20:00 i potrwa 6 godzin. Transmisję w Polsce można zobaczyć na kanale Eurosport 2, a także portalu FIAWEC.TV.
Fot: Ferrari