Premier Portugalii publicznie zapowiedział starania o zorganizowanie rundy mistrzostw świata Formuły 1 w swoim kraju. Odbędzie się ona jednak najwcześniej w 2027 roku.
Portugalia na przestrzeni 75 lat Formuły 1 posiadała aż cztery tory wyścigowe. Najczęściej Grand Prix tego kraju odbywało się na torze Estoril w latach 80. XX wieku. W 2008 roku powstał nowy tor w mieście Portimao, a więc Algarve International Circuit, na którym dwa razy rozegrano rundę mistrzostw świata F1. Dwukrotnie wygrywał tam Lewis Hamilton.
Luis Montenegro, premier Portugalii, powiedział że chciałby, aby F1 powróciła na tor Algarve w 2027 roku.
– Jedną z okoliczności, która najbardziej przyczynia się do promocji tego regionu, są ważne wydarzenia. Zapewniliśmy sobie organizację MotoGP, najważniejszego na świecie wydarzenia motocyklowego, na lata 2025 i 2026. Mogę powiedzieć, że mamy wszystko gotowe, aby sformalizować powrót Formuły 1 do Algarve w przyszłym roku, w 2027 roku – powiedział Luis Montenegro.
Tor w Portimao był bardzo ciepło wspominany przez kierowców oraz kibiców. Cechą charakterystyczną dla tego obiektu jest duża i częsta zmiana profilu nachylenia nawierzchni, szybkie zakręty stawiające wysokie wymagania dla opon oraz niewiele miejsc dobrych do wyprzedzania.
Oczywiście organizacja wyścigu Formuły 1 to ogromne koszty, co także podkreślił Montenegro.
– Takie wydarzenia wymagają pewnego nakładu finansowego ze strony rządu, ale przynoszą bezpośrednie korzyści finansowe i pośrednie korzyści promocyjne, które, szczerze mówiąc, są tego warte.
Najprawdopodobniej jeśli Portugalia faktycznie znalazłaby się w kalendarzu F1, to ich wyścig wpadnie w system rotacyjny, o którym jest głośno od kilku miesięcy. Trudno także przewidzieć w czyje miejsce mogłaby wejść Portugalia. Toru Spa-Francorchamps nie będzie w kalendarzu w sezonie 2028 i 2030, choć organizatorzy z Belgii mówili ostatnio, że są gotowi w razie potrzeby zapełnić i te dwa lata. Od przyszłego roku wypada Imola, a od 2027 zniknie wyścig w Holandii. Portugalia ma jednak bardzo dużą konkurencję, ponieważ na swoje miejsce w kalendarzu F1 czeka między innymi Rwanda, RPA, Turcja czy też Tajlandia.
Fot: Mercedes