Weekend w Austin nie należał do udanych w wykonaniu Mercedesa. Pomimo przywiezionych nowych części ponownie nie udało im się nawiązać walki z czołówką.
Pozytywem była niedzielna jazda George’a Russella, który zdołał ukończyć wyścig na szóstej pozycji po starcie z pit line. Dużo gorzej wyglądało to jednak po drugiej stronie garażu Mercedesa. Problemy Lewisa Hamiltona zaczęły się już podczas pierwszego treningu, kiedy to często tracił kontrolę nad bolidem. Kłopoty z prowadzeniem samochodu przełożyły się na kwalifikacje, które Brytyjczyk po błędzie w zakręcie numer 12 zakończył na 19 miejscu. Jest to jego najgorsza pozycja kwalifikacyjna podczas wszystkich Grand Prix w Stanach Zjednoczonych. Po dobrym starcie do wyścigu wydawało się, że Hamilton będzie w stanie zyskać wiele pozycji i zameldować się w punktach. Na 3. okrążeniu podczas dojazdu do zakrętu numer 19 Brytyjczyk ponownie utracił kontrolę nad bolidem, a następnie nie mógł wyjechać ze żwiru. Oznaczało to koniec wyścigu w Teksasie i niezwykle rozczarowujący rezultat.
Po rywalizacji Hamilton udzielił wypowiedzi portalowi Motorsport.com, w której o swój wypadek obwinia nowe poprawki Mercedesa. Według 7-krotnego mistrza świata miały one spowodować niespodziewane podskakiwanie bolidu.
– Nawet wtedy nie jechałem szybko, chciałem po prostu rozgrzać opony. Samochód zaczął podskakiwać, lewa oś z przodu też zaczęła skakać, a tylna oś zaczęła się kręcić. Tak samo było z Georgem wczoraj. W treningu obróciłem się w trzecim zakręcie. To bardzo rzadkie. Nigdy tam nie straciłem kontroli podczas tylu lat tutaj.
Mercedes jednak zaprzecza, jakoby to nowe części aerodynamiczne przywiezione do Austin miały powodować te problemy. Jako winowajcę kłopotów swojej ekipy Toto Wolff wskazuje charakterystykę toru. Nie od dziś wiadomo, że Circuit of the Americas jest dosyć wyboistym obiektem, a zmieniona nawierzchnia przed weekendem dodatkowo zmniejszyła przyczepność. Na Grand Prix Meksyku, które odbywać się będzie już w tym tygodniu, Mercedes będzie musiał korzystać z niepełnego pakietu poprawek z powodu braku zapasowych części po wypadku Russella z soboty. Oznacza to zatem, że obaj Brytyjczycy będą musieli podzielić się częściami. Wolff przyznał, że problemem, któremu przyglądać będzie się zespół jest nagła strata tempa z piątku na sobotę. Jednak na przestrzeni ostatnich trzech sezonów dosyć często widzieliśmy radykalne zmiany prędkości u Mercedesa podczas weekendu. Nie jest to więc problem nowy, a głosy o jego zrozumieniu pojawiają się od bardzo dawna. Mimo to wydaje się, że Mercedes dalej nie ma odpowiedzi na zaburzenia tempa.
Zdjęcie: Mercedes