Jak kierowcy F1 oceniają opóźnienie startu Grand Prix Belgii?

Start wyścigu o Grand Prix Belgii został opóźniony o około półtorej godziny z powodu zbyt intensywnych opadów deszczu. Nie każdemu z kierowców przypadło to jednak do gustu, lecz jest także duża grupa, która okazuje zrozumienie decyzji sędziów.

Rywalizacja planowo miała rozpocząć się o godzinie 15:00. Wtedy na tor wyjechali kierowcy za samochodem bezpieczeństwa, aby ocenić warunki panujące na torze. Sędziowie w oparciu o komunikaty zawodników podjęli decyzję o opóźnieniu startu wyścigu. Jak mówił potem Oscar Piastri, największy problem stanowiła widoczność, a nie sam nadmiar stojącej wody. Kierowcom przeszkadzała chmura wody wydobywająca się spod drugiego bolidu, co stanowczo ograniczało widoczność, szczególnie na prostej Kemmel.

Duże wyrazy wsparcia

Finalnie rywalizacja została wznowiona około godziny 16:30 i zobaczyliśmy już cały wyścig, a deszczowe warunki trwały przez tylko 14 okrążeń. Wielu kierowców po zakończeniu zmagań na torze wyraziło wsparcie i zadowolenie z decyzji sędziów, ponownie wskazując na początkowe problemy z widocznością.

Wiemy, że bezpieczeństwo jest priorytetem, rozmawialiśmy o tym nawet w piątek, na poprzednim briefingu. Myślę, że na początku warunki i widoczność nie sprzyjały wyścigowi, więc szczerze mówiąc, wyścig rozpoczął się w odpowiednim momencie – powiedział Fernando Alonso.

Hiszpan wspomina o spotkaniu, które odbyło się między kierowcami i sędziami, gdzie omawiano jaka powinna zapaść decyzja w wypadku deszczowych warunków na Spa. Zawodnicy przedstawili tam swój punkt widzenia, opierając się na ostatnich doświadczeniach z Silverstone, gdzie z powodu złej widoczności Isack Hadjar uderzył w Kimiego Antonellego. Chcąc uniknąć podobnej sytuacji, kierowcy poprosili o bardziej stanowcze przedziwdziałanie ze strony kontroli zawodów.

W ciągu ostatnich kilku lat, szczególnie tutaj, daliśmy FIA sygnał, że wolimy dmuchać na zimne, niż ryzykować. I myślę, że właśnie to zrobiliśmy dzisiaj. Myślę, że gdybyśmy mieli być drobiazgowi, moglibyśmy zrobić o jedno okrążenie formujące mniej. Ale w szerszej perspektywie, jeśli to o jedno okrążenie za wcześnie, czy warto? Nie. – powiedział Oscar Piastri.

Zapobiegawczość sędziów na Spa była zwiększona również z powodu burzliwej historii toru. W ostatnich latach najbardziej przypomina o tym oczywiście tragiczny wypadek Anthoine’a Huberta z 2019 roku. Co roku Pierre Gasly organizuje bieg ku pamięci swojego przyjaciela, a także składa kwiaty w miejscu wypadku po wyjściu z zakrętu Eau Rouge. Właśnie na ten aspekt charakterystyki toru Francuz zwrócił uwagę w wypowiedzi po wyścigu.

Szczerze mówiąc, kiedy zaczynaliśmy, na pierwszym okrążeniu nic nie widzieliśmy. Więc to była słuszna decyzja, żeby wywiesić czerwoną flagę. Potem nadciągały wielkie chmury, potencjalnie istniało okno na 5 minut, ale myślę, że podjęli właściwą decyzję. Potem zawsze pojawia się to samo pytanie: czy można wznowić wyścig 10 minut wcześniej lub później? Myślę, że ostatecznie, znając historię tego toru i to, co się dzieje, jako kierowca, wolałbyś być 10 minut za późno niż 10 minut za wcześnie. Więc myślę, że z mojej strony podjęli właściwą decyzję i można zawsze argumentować, że kilka minut wcześniej lub później, ale ostatecznie wybrali bezpieczniejszą opcję, która była słuszna.

Pierre Gasly po wyjściu z pierwszego zakrętu/ Fot: Alpine

Słuszna decyzja, lecz z polem do poprawy

Inni z kierowców uznali decyzję sędziów za słuszną, lecz lekko przesadzoną. Do takich zawodników należą między innymi Lewis Hamilton czy Charles Leclerc, którzy wskazują, że wyścig mógłby rozpocząć się chwilę wcześniej. Brytyjczyk widzi jeszcze pole do poprawy w zakresie podejmowania decyzji, tak aby nie tworzyć ekstremalnych sytuacji w drugą stronę. Przyznał także, że odrobina ścigania na bardzo mokrej nawierzchni byłaby bardzo ciekawa, lecz tutaj ponownie wygrała opcja bezpieczeństwa.

Najwyraźniej zaczęliśmy wyścig trochę za późno. Cały czas krzyczałem, że jesteśmy gotowi do startu, a oni kręcili się w kółko. Myślę więc, że prawdopodobnie przesadzili z reakcją po ostatnim wyścigu, kiedy prosiliśmy ich, żeby nie restartowali wyścigu zbyt wcześnie, bo widoczność była zła. A w ten weekend chyba po prostu przesadzili, bo nie potrzebowaliśmy startu lotnego. Myślę, że i tak wykonali dobrą robotę. Oczywiście ominęło nas trochę ekstremalnych wyścigów na mokrej nawierzchni, co moim zdaniem byłoby miłe. Ale z jakiegoś powodu ten sprej spod kół tutaj, przynajmniej w tym roku, przypomina jazdę we mgle. Nie wiem, co zrobimy, żeby to naprawić.

Ten sprej, czy też mgiełka wydobywająca się spod podłogi i kół bolidu to w głównej mierze efekt charakterystyki bolidów opartych na tunelach Venturiego. Efekt przypowierzchniowy potęguje wydobywanie się wody, dlatego możemy mieć nadzieję, że w przyszłym roku potrzeba zatrzymywania wyścigów okaże się mniejsza.

Na normalnym torze, tak, myślę, że moglibyśmy wystartować może 5-10 minut wcześniej. Na Spa-Francorchamps i biorąc pod uwagę historię tego toru, lepiej dmuchać na zimne niż. Wy macie cały wyścig, możecie go obejrzeć, więc nie sądzę, żeby to była zła decyzja. Bezpieczna decyzja! Mój szacunek dla dyrektora wyścigu, bo powiedział nam po Silverstone i wypadkach w Silverstone, że tutaj będzie ostrożniejszy, i tak właśnie zrobił. Lepiej dmuchać na zimne niż mieć wypadek i potem żałować – ocenił Carlos Sainz.

Carlos Sainz, Lando Norris i Oscar Piastri/ Fot: Williams

Istnieją jednak tacy kierowcy, którzy całkowicie nie zgadzają się z decyzją sędziów. Przedstawicielem tej grupy zdecydowanie jest Max Verstappen. Holender po wyścigu bardzo ostro i negatywnie odniósł się do decyzji o opóźnieniu ścigania.

Taka reakcja kierowcy Red Bulla może wynikać ze złości z powodu niedopasowania ustawień auta do warunków. Na kwalifikacje i wyścig RB21 wyposażono w tylne skrzydło o większym docisku, które skrojone było pod deszczowe warunki w niedzielę. Kiedy jednak okazało się, że większość rywalizacji odbędzie się w suchych warunkach, cała przewaga wynikająca z większego docisku przerodziła się w duży problem dla Holendra. Dodatkowo nie zdołał wyprzedzić Charlesa Leclerca, który podczas deszczowych okrążeń miał widoczny problem z utrzymaniem Verstappena za sobą.

– Dokonaliśmy wyboru w kwestii ustawień i pozwolono nam jeździć tylko w warunkach prawie suchej nawierzchni, więc było to trochę rozczarowujące. Oczywiście po Silverstone mówiliśmy, że powinniśmy być ostrożniejsi przy podejmowaniu decyzji, ale dla mnie to było skrajne podejście.

– To był wybór, którego dokonaliśmy, dobierając ustawienia samochodu, które oczywiście okazały się błędne, bo nie pozwolili nam ścigać się na mokrej nawierzchni. Kiedy doszliśmy do suchych opon, byliśmy po prostu za wolni na prostej. A potem, z ogólnymi problemami z balansem, które już mam w tym samochodzie, wszystko jeszcze bardziej się pogorszyło.

Taka wypowiedź Verstappena wynika także czysto z charakteru Holendra, którego możemy przypisać do kierowców w starym stylu. Swoim zachowaniem często przypomina zawodników lat 90., dlatego trudno dziwić się jego opinii na ten temat. Z jednej strony często można nie zgadzać się z ostrymi komentarzami Verstappena, jednak z drugiej w padoku pozostało już niewielu ludzi, którzy kompletnie nie boją się mówić tego co myślą.

Między zakrętem 1. a 5. było sporo wody, ale gdybyśmy przejechali dwa okrążenia za samochodem bezpieczeństwa, byłoby o wiele bardziej przejrzyście. Reszta toru była gotowa do jazdy. Im więcej będziesz jechał, tym lepiej, a jeśli nie widzisz, zawsze możesz odpuścić. W pewnym momencie zobaczysz…

W takim razie lepiej powiedzieć: „Wiesz co, poczekamy, aż zupełnie wyschnie i wtedy po prostu zaczniemy jeździć na oponach typu slick”. Ponieważ dla mnie to nie są wyścigi na mokrej nawierzchni. W końcu robią, co chcą, prawda? Ale po prostu uważam to za trochę wstyd dla wszystkich. Nigdy więcej nie zobaczycie tych klasycznych wyścigów w deszczu.

Max Verstappen w bolidzie przed startem wyścigu/ Fot: Red Bull Content Pool

Nadzieję na zmiany w kontekście trudności jazdy po mokrej nawierzchni może przynieść przyszły rok. Zmieniona budowa bolidów oraz nowe, nieco węższe opony od Pirelli mogą ponownie umożliwić bliższą jazdę w deszczu i ograniczyć problemy z widocznością. Dalej na pewno będą także testowane przeróżne rozwiązania powstrzymujące rozbryzg wody spod kół.

Następny wyścig czeka nas już w ten weekend na torze Hungaroring. Wakacje na Węgrzech są przeważnie suche i ciepłe, dlatego możemy spodziewać się rywalizacji wolnej od deszczu i ewentualnego przerywania wyścigu.

Fot główne: Red Bull Content Pool

Pozostałe artykuły Wheelspin.news