F1: Zmiany w Monako nie przyniosły oczekiwanych rezultatów

Wyścig o Grand Prix Monako 2025 z pewnością zostanie na długo w pamięci fanów, kierowców oraz zespołów, ale raczej nie z oczekiwanych pozytywnych powodów. Pomimo podjęcia starań o uatrakcyjnieniu rywalizacji na ulicach Księstwa, ta dalej pozostaje mało interesująca i doszło do tego kilka nowych problemów.

FIA w tym roku postanowiła, że trzeba ratować rundę w Monako, tak aby zmyć łatkę nudnego wyścigu. W tym celu uchwalono przepis o obowiązkowych dwóch pit stopach podczas wyścigu, co miało przynieść dużą różnorodność strategiczną. Z tym warunkiem nie można specjalnie polemizować, ponieważ zespoły faktycznie decydowały się na różne, czasem nawet ciekawe zagrania strategiczne. Niektórzy szybko zjechali na pierwszą zmianę kół, inni zostali dłużej, a jeszcze inni prawie zapomnieli, że w ogóle trzeba zjeżdżać do boksu.

Jednak jeśli zagłębić się w rzeczywisty efekt tych wszystkich manewrów strategicznych, to nie dały one jakiegoś zaskakującego rezultatu ani ciekawej walki. McLareny i Ferrari zagrało dosyć bezpiecznie, zjeżdżając niemal zaraz po sobie. Inaczej postąpił Red Bull, który na drugą zmianę opon zaprosił swoich zawodników pod sam koniec wyścigu. Walki na torze praktycznie nie było, a jeśli już to polegała ona na celowym spowalnianiu auta za sobą. Na zwyczajne manewry wyprzedzania nie było opcji, co pokazała „walka” Charlesa Leclerca z Lando Norrisem. Monakijczyk pomimo jazdy pół sekundy za kierowcą McLarena, nie mógł go wyprzedzić.

Doświadczyliśmy jednak innego zjawiska, a więc celowego spowalniania kierowcy za sobą. Takie działanie rozpoczęła ekipa VCARB, gdzie Liam Lawson mocno blokował inne auta, tak aby Isack Hadjar miał możliwość zmiany opon bez straty pozycji. Taką samą strategię szybko zaimplementował zespół Williamsa, gdzie funkcję maszynisty pociągu DRS pełnił najpierw Carlos Sainz, a potem Alex Albon, który miał z tym jednak więcej problemu. Doszło do tak absurdalnej sytuacji, kiedy to Taj jechał 3 sekundy wolniej od Sainza, aby dać mu darmowy pit stop.

Carlos Sainz przed Russellem i Antonellim

Głównymi stratnymi takiego działania byli kierowcy Mercedesa, których zawiodła jednak własna ekipa. W tym miejscu należy szybko wspomnieć o bardzo niesportowym zachowaniu George’a Russella, który pod pozorem uniknięcia kontaktu z Albonem zapomniał o szykanie po wyjeździe z tunelu i po prostu pojechał prosto. FIA za ten uczynek wręczyła mu karę przejazdu przez aleję serwisową, co w końcowym rozrachunku wciąż się opłacało.

George Russell i Kimi Antonelli po tragicznych kwalifikacjach liczyli na lepszy wyścig, szczególnie że dwa pit stopy dawały możliwość ciekawych zagrań strateficznych. Trudno wyjaśnić jednak, co się stało w ekipie Mercedesa, ponieważ ich kierowcy spędzili niemal cały wyścig za Williamsem, nawet nie próbując pokonać ich strategicznie. Dziwne są także tłumaczenia Toto Wolffa po weekendzie, który powiedział, że „po prostu zapomnieli o zasadzie dwóch pit stopów”. Wydaje się to wręcz nieprawdopodobne i może być próbą odwrócenia uwagi od niezwykle biernej postawy zespołu.

Zdania kierowców o nowych zasadach w Monako są bardzo jednoznaczne. Na ich temat wypowiedział się między innymi Max Verstappen, Carlos Sainz czy George Russell.

Oczywiście, że rozumiem nową zasadę, ale nie sądzę, żeby to zadziałało. Tak czy inaczej, nie można się tu ścigać, więc nie ma znaczenia, co się robi. Jeden postój, 10 postojów. Nawet na końcu byłem na prowadzeniu, ale moje opony były całkowicie zużyte i nadal nie można było wyprzedzić. Myślę, że obecnie, mając samochód F1, można po prostu wyprzedzić samochód Formuły 2. Prawie graliśmy w Mario Kart. Potem musimy zamontować części w samochodzie. Może można rzucać bananami. Tak, nie wiem, może śliska nawierzchnia – ironicznie skomentował Max Verstappen.

Bardziej poważnie wypowiedział się Carlos Sainz, który mówi nawet o manipulacji wynikiem wyścigu, mimo że sam brał w niej udział.

Ostatecznie jedziesz dwie lub trzy sekundy wolniej niż osiągi twojego samochodu. W końcu manipulujesz wyścigiem i trochę manipulujesz wynikiem. Wokół Monako jest to zbyt łatwe. Na innych torach, z DRS-em i prostymi, nie możesz tego zrobić. Ale dzisiaj było to bardzo łatwe do zrobienia, dla każdego. […] W przeszłości były ogromne kary za manipulowanie wyścigiem. Teraz nie rozbijamy się, ale jedziemy tak wolno, że manipulujemy wyścigiem – powiedział Hiszpan po wyścigu.

Pozostaje pytanie, czy z wyścigiem w Monako da się jeszcze cokolwiek zrobić bez dużej zmiany charakterystyki bolidów?

Następna runda Formuły 1 już w ten weekend w Barcelonie. Od tej rundy wchodzi w życie dyrektywa techniczna o elastycznych przednich skrzydłach, więc zobaczymy, jak wpłynie to na układ stawki.

Fot: Williams

Pozostałe artykuły Wheelspin.news