Początek sezonu 2024 zasugerował, że może być to kolejny rok całkowitej dominacji Red Bulla i łatwego tytułu mistrza świata konstruktorów. Tym czasem bolid RB20 okazał się bardzo problematyczny, a forma zespołu mocno spadła. Jednak co było powodem takiego drastycznego zwrotu wydarzeń? Na to pytanie odpowiedział dyrektor techniczny ekipy z Milton Keynes, Pierre Wache, w rozmowie z portalem Autosport.
– Ten sezon był tak trudny jak przewidywaliśmy. Powiedziałbym, że byliśmy zaskoczeni przewagą jaką mieliśmy na początku roku. Spodziewaliśmy się tak zbliżonej stawki jak w końcówce sezonu. Nie oczekiwaliśmy tak wielkiej różnicy, ale przewidywaliśmy trudną walkę z innymi.
Jak można zrozumieć, to Red Bull zaskoczył samych siebie przewagą na początku roku. Powodu bardziej zbliżonej walki możemy zatem upatrywać w innych ekipach. Najwidoczniej przez zimę zespoły nie wykonały dużych postępów, lecz to dopiero rozwój podczas sezonu okazał się kluczowy. Ten aspekt dobrze widać było, kiedy poprawki przywożone przez Red Bulla nie dawały oczekiwanych efektów, a McLaren regularnie trafiał ze zmianami bolidu.
Wache oraz Helmut Marko głównie skupiają się na korelacji między symulatorami, a torem.
– Jest wiele wątków tej historii. Pierwszym z nich jest korelacja. Na torze bolid miał inne właściwości aerodynamiczne niż się spodziewaliśmy. Inną sprawą jest to, że nie spodziewaliśmy się tak dużego wpływu niektórych części na osiągi auta. Może nie skupiliśmy się wystarczająco na nich. Te elementy wciąż były na końcu sezonu, ale musimy je naprawić na przyszły rok.
Niezwykle istotną sprawą okazało się zatem przeniesienie oczekiwań z symulatora na tor. Jest to pewna nowość, ponieważ w ubiegłych latach Red Bull był niemal bezbłędny pod kątem użytkowania nowych części. To inne ekipy zmagały się z problemami korelacji, a „Byki” spokojnie wykorzystywały to, aby wygrywać. Teraz sytuacja kompletnie się odwróciła i to Red Bull będzie musiał ten problem szybko rozwiązać przed tegorocznym sezonem.
– Mieliśmy ubytki docisku w niektórych miejscach mapy docisku i dlatego nie radziliśmy sobie na torze tak, jak myśleliśmy bazując na tunelu aerodynamicznym, a więc było kilka ubytków. To był problem z korelacją, a na torze był to głównie problem z balansem.
Mowa tutaj o kłopotach bolidu RB20 podczas pokonywania krawężników, chociażby tak jak w Monako. Max Verstappen często mówił, że trudno znaleźć dobre ustawienia dla auta Red Bulla. Pojawiała się wtedy podsterowność oraz nadsterowność, na przykład tak jak w Holandii. Helmut Marko wcześniej jako główny punkt do poprawy wskazał właśnie problem ze znalezieniem ustawień. Ekipa z Milton Keynes będzie zatem celować w zwiększenie bardzo wąskiego okna pracy swojego bolidu. Podobne problemy przez ostatnie lata miał Mercedes, który był szybki niezwykle rzadko i dosyć niespodziewanie.
– Myślę, że to dostrzegliśmy, ale bolid był tak szybki, że nie chcieliśmy go mocno zmieniać. Kiedy przyjechaliśmy na rundy Europejskie i byliśmy bardziej atakowani przez McLarena, wtedy stało się jasne, że był to jeden z największych problemów.
Możliwości auta Red Bulla były zatem mocno ograniczone przez specyfikę danego toru. Jeśli spojrzeć na ich wyniki to najgorsze rezultaty osiągali na obiektach wymagających dużych prędkości maksymalnych. Verstappen dawał do zrozumienia, że najgorszy wyścig zaliczył właśnie podczas Grand Prix Włoch, a do Las Vegas Red Bull przywiózł kompletnie nietrafione tylne skrzydło. Musieli się ratować jego obcinaniem, co ostatecznie dało piątą pozycję Holendra. Inny problem stanowiły wcześniej wspomniane krawężniki, które dodatkowo potęgowały kłopoty ze znalezieniem odpowiednich ustawień.
Mimo to Wache twierdzi, że powrót Red Bulla do starszych konfiguracji auta miałoby jeszcze gorsze skutki.
– W Katarze auto było to samo, a byliśmy w stanie wygrać uczciwie i mieliśmy najszybszy bolid. Osiągi są zatem zawsze porównywane do innych.
Oczywiście spadek osiągów Red Bulla można również powiązać z odejściem Adriana Neweya. Niesamowite umiejętności Brytyjczyka pozwalały wcześniej na szybkie rozwiązywanie problemów lub na skuteczne ich maskowanie. Tak czy inaczej myślę, że z nim na pokładzie Red Bull mógłby jeszcze wrócić do najwyższej dyspozycji w sezonie 2024.
Zdjęcia: Red Bull Content Pool