Stefano Domenicali, CEO Formuły 1, w wywiadzie dla The Race podzielił się swoimi pomysłami na temat sprintów w Formule 1. Włoch wymienił między innymi znane z F2 i F3 odwracanie stawki.
Sprinty po raz pierwszy w F1 pojawiły się w sezonie 2021, a dokładnie na Silverstone, Monzy i Interlagos. Wtedy następowały po kwalifikacjach do wyścigu i tam decydowała się ostateczna kolejność startowa kierowców do wyścigu głównego. Tak samo było w sezonie 2022, a zmiany zostały wprowadzone dopiero na rok 2023. Od tego momentu sprinty nie mają wpływu na kolejność startową kierowców i pełnią funkcję krótszego wyścigu. Od tego czasu nie płyną z nich żadne realne benefity, poza ośmioma punktami za wygraną. Dodatkowo od sezonu 2023 zwiększyła się liczba sprintów, która obecnie wynosi sześć.
Stefano Domenicali wypowiedział się na temat przyszłości sprintów w Formule 1. Z wypowiedzi szefa F1 wynika, że sprinty mogą być polem wielu zmian i eksperymentów na przestrzeni kolejnych lat. Włoch jako jeden z pomysłów na uatrakcyjnienie sprintu podał odwracanie kolejności stawki po kwalifikacjach, tak jak ma to miejsce w Formule 3 i F2.
– Wierzę, że istnieją możliwości rozszerzenia dwóch kwestii, które musimy omówić zarówno z kierowcami i zespołami, jak i oczywiście z FIA. Są to: czy możemy zastosować weekend sprinterski w większej liczbie wyścigów? I czy to właściwa, aby umożliwić odwrócenie kolejności stawki, tak jak w Formule 2 i Formule 3? To są kwestie do dyskusji.
– Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, aby upewnić się, że ten punkt zostanie poważnie potraktowany przez zespoły. Energia do rozwoju w tym kierunku zdecydowanie rośnie, dlatego jestem gotowy do prezentacji i omówienia nie tylko kolejnych sprintów… ale także nowych formatów i pomysłów.
Domenicali podkreślił, że Formuła 1 musi próbować nowych rozwiązań, nawet pomimo sprzeciwu pewnej części fanów. Istnieje jednak także druga grupa kibiców, która byłaby skłonna zobaczyć eksperymentalne wersje sprintów. Myślę, że obecna ich obecna formuła generuje tak niewiele emocji, iż nowe zasady sprintu nie zaszkodzą.
– Jesteśmy na to otwarci, bo uważam, że to właściwa rzecz – słuchać fanów, starać się coś stworzyć i nie martwić się o popełnianie błędów. Ten, kto wierzy, że nie popełnia błędów, nie robi niczego nowego. Myślę, że sprint, niezależnie od tego, jaki będzie jego format, musi się odbyć. Będzie reprezentował przyszłość.
Włoch skomentował decyzję MotoGP, gdzie wyścigi sprinterskie odbywają się w każdy weekend wyścigowy.
– Nie mówię nie, ale myślę, że między 6., a 24. musimy znaleźć coś pomiędzy.
Domenicali odniósł się także do całkowitej liczby wyścigów w sezonie. Obecnie są to 24 rundy wyścigowe, co spotyka się z krytyką części fanów, lecz również niektórych pracowników zespołów. Szczęśliwie dla nich Włoch jest zadowolony z obecnej liczby wyścigów i nie planuje rozpoczęcia rozmów na temat ich zwiększenia. Dodatkowo nie pozwala mu na to Concorde, a więc umowa między FIA, F1 i zespołami Formuły 1, która reguluje kwestie finansowe oraz ustala maksymalną liczbę wyścigów w sezonie. W aktualnie przyjętym dokumencie zapisana jest liczba 24, jako maksymalna ilość weekendów wyścigowych.
– Dzisiaj liczba partnerów, których mamy nie tylko my, ale i zespoły, oznacza, że platforma jest wartościowa. Mówiąc „wartościowa”, mam na myśli to, że jest dobra pod względem oferty komercyjnej. Gdyby nie była dobra, nie byłaby tak popularna.
– Dlatego uważam, że mogę wpisać się do tych 25% ankietowanych [którzy uważają 24 wyścigi za odpowiednie – przyp. red.], ponieważ jest to odpowiednia liczba, którą można utrzymać zarówno pod względem komercyjnym, jak i z tej perspektywy.
– Nie zapominajmy o jednej istotnej rzeczy, moim zdaniem. Żyjemy w świecie, w którym treści są niezwykle ważne, aby były atrakcyjne i istotne. Mamy tylko 24 wyścigi. Piłka nożna ma 70 meczów. W baseballu jest 165 meczów. Każdego dnia w telewizji coś jest pokazywane. Dlatego stworzenie atrakcyjnej treści, która będzie obejmowała tylko 24 wyścigi, to ogromne zadanie.
Choć nie można obecnie mocniej rozszerzyć kalendarza Formuły 1, wiadome jest, że Domenicali stale pracuje nad wprowadzeniem rund rotacyjnych. Pierwszym przykładem takiego procesu będzie Grand Prix Belgii, które nie odbędzie się w sezonie 2028 oraz 2030. Ciągle w powietrzu wisi kandydatura Rwandy, RPA, Tajlandii czy też Turcji. Jeśli Włoch chciałby rozgrywać wyścigi na większej ilości torów, to jest to obecnie możliwe tylko w systemie rotacyjnym.
Problem w tym, że w taki system najprawdopodobniej weszłyby wyścigi Europejskie. Przykładowo w nowej umowie z torem w Miami nie ma żadnego zapisu o rotacji tej rundy. Tak samo jest z każdą inną umową zawartą w ostatnich latach, a ich okresy trwania są bardzo długie.
Kalendarz Formuły 1 już od wielu lat zmierza w złym kierunku i niestety z Domenicalim za jego sterami nie widać szansy na poprawę. Za kadencji Ben Sulayema i Domenicalego F1 nastawia się niemal całkowicie na wpływy finansowe od włodarzy torów, nie dbając kompletnie o zdanie kibiców. Trzy rundy w USA, a żadnej w Niemczech to całkowite podsumowanie polityki kalendarza Formuły 1, choć jeszcze bardziej w oczy kłują rundy na Bliskim Wschodzie, gdzie w odróżnieniu od Stanów Zjednoczonych nie ma żadnej kultury motorsportu, czy też jakiegokolwiek sportu.
Fot: Red Bull Content Pool