Przyjrzymy się dzisiaj najlepszemu, jak sam mówi, wyścigowi Roberta Kubicy w Formule 1. Polak oczywiście ma na swoim koncie zwycięstwo (Grand Prix Kanady 2008), ale zapytany o swój najlepszy występ w karierze nie wskazał na kraj z liściem klonowym we fladze. Kierowca pochodzący z Krakowa odpowiedział – Grand Prix Japonii 2008. To właśnie na tym wydarzeniu skupimy uwagę, aby ustalić, dlaczego Kubica uważa właśnie ten występ za swój najlepszy.
Grand Prix Japonii rozgrywane na torze Fuji Speedway było rundą numer 16 kalendarza F1 z roku 2008. Liderem klasyfikacji kierowców był wtedy Lewis Hamilton, a drugie miejsce zajmował Felipe Massa tracąc 7 punktów do Brytyjczyka. Trzecią lokatę zajmował Robert Kubica, będąc przed drugim kierowcą Ferrari, Kimim Raikkonenem. W klasyfikacji konstruktorów przewodził McLaren z przewagą zaledwie punktu nad Włoską ekipą. Za nimi plasowało się BMW-Sauber, a więc zespół Kubicy. Poprzedzającą rundą był wyścig w Singapurze, gdzie doszło do słynnej afery „Crashgate”. Stanowiło to bardzo głośny punkt rozmów.
Pole position wywalczył Lewis Hamilton, dalej ustawił się duet z Finlandii, a więc Kimi Raikkonen oraz Heikki Kovalainen. Kubica zakwalifikował się dopiero szósty, lecz nie przeszkodzi mu to świetnym rozpoczęciu wyścigu. Kolega zespołowy Polaka, Nick Heidfeld, kwalifikacje ukończył na szesnastym miejscu. Warto nadmienić, że BMW praktycznie nie przywoziło poprawek do swojego bolidu od początku roku, dlatego takie wyniki kwalifikacyjne Kubicy pomimo niesprzyjających okoliczności należy dodatkowo docenić.
Niedzielny wyścig rozpoczął się w suchych, dość chłodnych warunkach. Większość zawodników wybrała twardszą mieszankę opon, z wyjątkiem Massy. Lepszy start zaliczył Raikkonen, wyprzedzając Hamiltona. Brytyjczyk hamując do pierwszego zakrętu zblokował opony i wywiózł Fina poza tor. Podobnie uczynili Kovalainen oraz Massa. Otworzyło to drogę dla Kubicy, który zdołał utrzymać bolid pod kontrolą. Polak wykorzystał okazję i został liderem wyścigu mając za sobą Fernando Alonso. Następnie doszło jeszcze do kolizji Massy z Hamiltonem. Brazylijczyk, Brytyjczyk oraz Raikkonen otrzymali kary przejazdu przez aleję serwisową za incydenty z okrążenia pierwszego. Na okrążeniu 17 do boksu zjechał Kubica. Dało to czyste powietrze dla Alonso, który to wykorzystał i po swojej zmianie opon wyjechał przed Polakiem. Kierowca BMW skarżył się na podsterowność oraz brak tempa. Musiał się on teraz bronić przed dużo szybszym Ferrari Kimiego Raikkonena. Walka kierowców trwała do końca wyścigu. Kubica świetnie utrzymywał się przed Finem. W końcu na okrążeniu 60 Raikkonena zaczął naciskać Nelson Piquet z Renault. Uspokoiło to trochę ataki w stronę Kubicy, który ukończył wyścig na drugiej pozycji.
Biorąc pod uwagę możliwości bolidu BMW na tym etapie sezonu, był to rewelacyjny wynik Polaka. Oglądając brawurową obronę pozycji przed Raikkonenem możemy dostrzec, dlaczego to tę rywalizację kierowca z Krakowa może uznawać za swój najlepszy. Porównując wysiłek i umiejętności jakie musiał włożyć w wyścig na Fuji i w Montrealu, bez wątpienia rezultat z Japonii może być bardziej satysfakcjonujący.
Rywalizację na Fuji zwyciężył Fernando Alonso jadąc bolidem Renault. Co ciekawe, jest to ostatnia wygrana tej ekipy pod tą nazwą (oczywiście Alpine wygrało Grand Prix Węgier w 2021 roku, lecz formalnie nie było to już Renault). Czołówka klasyfikacji kierowców pozostała bez zmian, a w mistrzostwach konstruktorów Ferrari wyprzedziło McLarena awansując na pierwszą pozycję. Z dużą przewagą nad czwartą pozycja plasowało się dalej BMW-Sauber.
Było to przedostatnie podium Kubicy dla BMW (zdobył jeszcze drugie miejsce w Grand Prix Brazylii 2009). Następnie w roku 2010 Polak udał się do Renault. Rozwój kariery, a nawet przejście do Ferrari, zablokował mu straszny wypadek podczas rajdu w Andorze. Mimo tych przeszkód Kubica dalej ściga się na światowym poziomie w serii wyścigów długodystansowych WEC.
Zdjęcia: Wikipedia, Ferrari Media