Andrea Stella wypowiedział się na temat szans Maxa Verstappena w walce o tytuł mistrza świata kierowców.
Verstappen bardzo pewnie wygrał dwa ostatnie wyścigi, gdzie praktycznie ani przez moment nikt mu nie zagrażał. Poprawki przywiezione do bolidu Red Bulla okazały się działać i auto mocno przyspieszyło. Holender zmniejszył stratę do Oscara Piastriego i Lando Norrisa, choć do lidera mistrzostw świata wciąż brakuje mu 69 punktów.
Do końca sezonu pozostało jeszcze 7 rund wyścigowych, w tym 3 sprinty, więc taka strata jest jeszcze matematycznie do odrobienia. O obawy dotyczące formy Verstappena został zapytany Andrea Stella. Szef McLarena przyznaje, że widzi realne zagrożenie ze strony Holendra.
– Już użyłem wielkich liter… Mówimy o Maxie Verstappenie, mówimy o Red Bullu. Widzieliśmy już na Monzy, że się poprawili. Wygląda na to, że poprawili swój samochód, ponieważ sposób, w jaki wygrali Monzę, był dla nas czymś więcej niż tylko samochodem, który dobrze adaptuje się przy niskim oporze powietrza. Byli szybcy w zakrętach, zarówno przy średniej, jak i niskiej prędkości, szybcy na prostych, a my wiemy, że Max, mając konkurencyjny samochód, potrafi zapewnić mocne weekendy. Z drugiej strony, wiedzieliśmy też, że Baku byłby dla nas trudnym torem.
– Zobaczymy więc teraz w Singapurze, gdzie powinniśmy spisać się lepiej – miejmy nadzieję, że wrócimy do walki o zwycięstwa, a potem zobaczymy, jak potoczą się dalsze losy mistrzostw. Ale Max z pewnością jest w walce o tytuł mistrza świata kierowców. Wiedzieliśmy o tym i mieliśmy potwierdzenie.
Singapur historycznie do trudny tor dla Verstappena. To ostatni tor w obecnym kalendarzu Formuły 1, gdzie Holender jeszcze nie wygrał. Od 2015 roku prowadził tam tylko 3 okrążenia, więcej ma między innymi Antonio Giovinazzi, a na podium stał tylko 3 razy. Patrząc na obecny sezon, bolid RB21 może mieć problemy z dobrym tempem na tak krętym torze jak Singapur. Do tej pory auto Red Bulla nie było najlepsze w wolnych zakrętach; zdecydowanie preferowało te szybkie. Stella przestrzega jednak przed lekceważeniem możliwości Red Bulla, dla którego będzie to ostateczny sprawdzian podłogi z Monzy.
Szef McLarena został także zapytany o to, jak kosztowne mogą okazać się błędy jego kierowców lub niezawodność bolidu MCL39. W ostatnim czasie nie można go nazwać niezawodnym autem, ponieważ Lando Norris miał awarię w Holandii, a w Baku dotknęło to Oscara Piastriego.
– Kiedy ścigasz się w Formule 1, kiedy ścigasz się na szczycie Formuły 1, i jak już wcześniej powiedziałem, konkurencja jest tak zacięta, że po prostu nie możesz sobie pozwolić na błędy w żadnej sytuacji, ponieważ zawsze znajdą się rywale, którzy będą gotowi to wykorzystać. Wcześniej to mógł być Mercedes, jak w Kanadzie, Max, jak na początku sezonu. Nie możemy zapominać, że Red Bull wygrał dwa wyścigi na początku sezonu. Potem, jeśli już, to trochę się cofnęli pod względem osiągów, a teraz wygląda na to, że znów się odbudowują.
– Ale już na początku sezonu walczyli o zwycięstwa. Dla nas, biorąc pod uwagę zwłaszcza mistrzostwa kierowców, margines błędu z pewnością się zmniejszył, ale takie jest zawsze podejście do Formuły 1. Miejmy nadzieję, że niektóre niedokładności i problemy nagromadziły się w ten weekend, ponieważ w ten weekend musimy pamiętać, że nie tylko nie mieliśmy wystarczająco szybkiego samochodu, ale także mieliśmy problemy z niezawodnością, które kosztowały Oscara trochę czasu podczas treningów. Dlatego jest wiele do wyciągnięcia dla kierowców, ale także dla zespołu.
Na McLarenie potencjalnie może zemścić się polityka dwóch kierowców numer 1. Błędy operacyjne, jak na Monzy, w końcowym rozrachunku nie muszą wcale zadecydować o tym, kto zdobędzie tytuł mistrza świata. Muszą jednak uważać, aby zmienić swoje podejście w wypadku dużego zbliżenia Verstappena. Jeśli Holender znajdzie się w granicy 25 punktów za Piastrim, będą musieli w końcu jasno postawić na jednego kierowcę.
Fot: Red Bull Content Pool