Obawy o powrót problemu do F1 po nowej dyrektywie technicznej

Niedawno FIA poinformowała o nowej dyrektywnie technicznej, która ma za zadanie niwelować efekt elastycznych skrzydeł i wejdzie ona w życie od Grand Prix Hiszpanii na przełomie maja oraz czerwca.

Jak donosi włoski AutoRacer, niektórzy inżynierowie obawiają się powrotu efektu dobijania. Do Formuły 1 powrócił on wraz z początkiem nowych regulacji technicznych w 2022 roku, ponieważ bolidy obecnej generacji korzystają z tak zwanego efektu przypowierzchniowego. Problem ten szczególnie dotknął Mercedesa czy też Alphatauri, a ustąpił on dopiero po mniej więcej połowie sezonu. Efekt dobijania powodował, jak nazwa wskazuje, podbijanie bolidu na prostej, a zjawisko to potęgowało się na nierównej nawierzchni, na przykład Baku. Aby minimalizować dobijanie zespoły musiały podnosić swój samochód, co z kolei powodowało ogólne mniejsze tempo bolidu podczas wyścigu. Dobijanie jest szczególnie nieprzewidywalne, ponieważ nie da się go wyłapać w tunelu aerodynamicznym ani innych narzędziach symulacji. W rozwiązaniu tego problemu przyszły między innymi właśnie elastyczne przednie skrzydło, które pozwalało uzyskać większy balans i zwiększyć osiągi w wolnych oraz szybkich zakrętach.

Lewis Hamilton podczas Grand Prix Bahrajnu 2022, wyścigu gdzie występował efekt dobijania

Dyrektywa techniczna numer 18 ma ograniczyć działanie elastycznych przednich skrzydeł nawet o aż 33% względem sezonu 2024 czy początku 2025. Zaczęło budzić to obawy inżynierów w kontekście ewentualnego powrotu dobijania czy też wpływu na mniejsze ekipy. Zmiana filozofii przedniego skrzydła wiąże ze sobą zmianę reszty nadwozia bolidu, ponieważ należy je dopasować do przepływu powietrza, który kierunkuje właśnie przednie skrzydło. Tak duże przeobrażenie budowy samochodu na rok przed kompletną rewolucją techniczną roku 2026 z pewnością nie pomoże mniejszym ekipom, aby dostatecznie dobrze skupić się nad nową konstrukcją.

Czołowe zespoły mają dostatecznie dużo zasobów, ludzi oraz narzędzi, aby jak najlepiej przejść przez tę śródsezonową zmianę. Gorzej sytuacja rysuje się w ekipach z ograniczeniami budżetowymi czy przestarzałymi narzędziami. Mogą być one zmuszone do poświęcenia swoich osiągów kosztem wpasowania się w nowe przepisy, a to z pewnością nie pomaga w zwiększeniu konkurencyjności na przestrzeni całej stawki.

Bolid Saubera, który przez cały sezon odstawał od reszty stawki

Nawet jeżeli zadziała to wręcz odwrotnie i to większe ekipy ucierpią na zmianach regulaminowych, wciąż pozostaje kwestia sezonu 2026. Należy postawić pytanie, ile mniejsze zespoły będą mogły poświęcić, aby nie stracić koncentracji na przyszłym roku?

Z padoku płyną sugestie, że jednym z najbardziej oburzonych zespół po ogłoszeniu nowej dyrektywy jest Red Bull, a wątpliwe nastroje mają panować również w Ferrari. Te dwie ekipy najbardziej forsowały zmniejszenia działania giętkich skrzydeł już podczas Grand Prix Belgii 2024. Najczęściej zadawanym pytaniem jest, dlaczego decyzje o tak istotnych zmianach zostały podjęte dopiero teraz, niemal na finiszu prac nad konstrukcją na sezon 2025, a nie w końcówce roku zeszłego.

Nowa dyrektywa techniczna może przynieść kilka ciekawych roszad układu sił i bardzo ciekawe będzie oglądanie jak wpłynie to na poszczególne zespoły. Z pewnością pozostanie to tematem rozmów przez niemal cały rok.

Zdjęcia: Alpine, Mercedes, Sauber

Pozostałe artykuły Wheelspin.news